10 lis 2013

3moonboys - 16

Jak zwykle wolę się wysłużyć czyimiś mądrymi słowami
lampa - "Ta łamigłówka łamie zęby"
Bartosz Chmielewski
2009-10-16
Zanim usiadłem do pisania recki dwupłytowego wydawnictwa 3moonboys, zadzwoniłem do sekretarza redakcji z pretensją, że brak jest drugiego CD, w swej ślepocie nie zauważając informacji wewnątrz okładki, iż drugie CD trzeba sobie ściągnąć ze strony zespołu i samemu wypalić.
Podobnych gierek ze słuchaczem ze pomocą opakowania bydgoszczanie prowadzą więcej, to intrygując rozkładaną karteczką ze słowami (więcej się wyjaśnia po wejściu na stronę zespołu), to znów wypaloną na wylot w okładce w miejscu otworu płyty z dziurą. Szczęśliwie sedno sprawy, czyli muzyka pośród tych zagadek się znajdująca dorównuje pomysłowości oprawy. Jest coś mrocznego w Bydgoszczy, obdrapanej, pachnącej ziemią, dziką wodą Brdy i starymi tynkami sypiącymi się poniemieckich budynków, że łatwo powstają w niej niepokojące transowe dźwięki. Ciemność lała się z płyt Variete, podobnie było na krążkach dojeżdżających do Bydzi z Szubina chłopaków z Something Like Elvis, tradycję podtrzymują depresyjni George Dorn Screams i bohaterowie tej recenzji. Gdy dorzuci się do tej listy zbliżoną stylistycznie nieodżałowaną słupską Ewę Braun i poznańskiego Snowmana, pojawia się wręcz trop wpływu niemieckiej architektury i atmosfery poniemieckich miast na polskie zespoły w nich tworzące. Trzeciej płycie księżycowych chłopaków blisko jest klimatem do kultowego wydawnictwa braci Kapsów Cigarette Smoke Phantom. Utwory płyną przydymione, oblane księżycowymi klawiszami i spogłosowanymi gitarami miejscami przybierającymi kształt Marcina Dymitera. Pozornie minimalistyczne kompozycje pełne są drugich planów i plam, spod ktrórych wyzierają surowości i chropowatości. Najpiękniej rozbrzmiewa otwierający album ,Even, z wbijającą się w serce zagrywką gitary, która zahacza się tak mocno, że po ostatnim kawałki chcę się odpalić całość od nowa, byleby ten na poły orientalny motyw znów wstrzelił. Melancholia i trans – słowa klucze regularnie pojawiające się obok siebie, zamykające temat muzyki w recenzjach tysięcy płyt, sprzęgają się tu z surrealistycznymi tekstami perkusisty Marcina Karnowskiego, składającego w nich hołd ulubionym artystom i utworom Boysów. W piosence Franz Kafka & Joan Miro (in one) dwie zwrotki symbolicznie oddają klimat twórczości przywoływanych w tytule postaci. Ze przytoczę wersy poświęcone surrealiście: Za miastem ślimak z różkami zamiast gwaizd wpada do lustra zamiast wody w usta mnie nabiera zamiast ochoty na seks na ławce zamiast na trawce. Inni pojawiający się na płycie wprost bohaterowie inspiratorzy to malarze Fernand Leger i Victor Brauner. Jednak większość muzycznych zagadek wymaga od słuchacza erudycji tudzież wnikliwych poszukiwań. Szkoda, że zespół nie spróbował zaśpiewać w rodzimym języku, gdyż umieszczone na stronie polskie tłumaczenia tekstów 16 brzmią pysznie i ciekawie, że pozwolę sobie w całości przepisać tłumaczenie do Into silence: Wybrani do samotności kurczą się i bledną, pod wpływem światła tracą na wadze, tracą na znaczeniu, coraz rzadziej i coraz mniej żyją z długimi przerwami na mocną herbatę, a później znikają cicho jak anonimy posłane donikąd. Nie znam poprzednich płyt 3moonboysów, ale po 16 mam wielką ochotę, by zmienić ten stan.
lampa nr 10 (67

Brak komentarzy: