Trochę mnie zaskoczyły, ale nie rozczarowały pierwsze dwa kawałki.
Krakowska psychodelia w końcu w romantycznopoetyckim wykonaniu.
Klasyczny wykon jak z poprzedniczek ani ani i czysto rockendrollowa Lizbona
Szósteczka kojarzy mi się nieco klimatem z meksykańską przygodą Ribota.
No i pozostała bardzo przyzwoita zawartość krążka .... Augustyniak pozostaje wielki...
jezus był słaby i nie umiał robić czarów jak my budda był słaby i nie umiał robić czarów jak my i bywali tak samo żałośnie splątani jak my
a poza tym nic nie wiem i nie biorę na wiarę
a jednak Limboski czaruje
mnie to chwyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz